- Problemy z komunikacją miejską to nie tylko pół miliona złotych kary, ale też 800 tysięcy złotych niedoboru z rozliczenia rekompensaty za ubiegły rok - mówił o sytuacji w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.
Temat kary jaką Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Suwałkach musi zapłacić PGNiG za nieodebrany gaz poruszył na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta Zbigniew De-Mezer z klubu "Łączą nas Suwałki". Suwalskim PGK w ubiegłym roku z uwagi na podwyżki cen gazu wycofało z kursowania część autobusów na gaz CNG i w to miejsce wypuściło starsze pojazdy z silnikiem diesla. W konsekwencji tej decyzji spółka nie wypełniła umowy z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem odnośnie minimalnej ilości gazu jaką PGK musiał odebrać. Kwota do zapłaty to pół miliona złotych. Mimo prób rozmów spółki oraz władz miasta z PGNiG, nie udało się wywalczyć odstąpienia od kary, a jedynie rozłożenie jej na raty.
- Budżet miasta, tak jak budżety wielu samorządów, nie jest w tym roku budżetem wielkim. Raczej jest budżetem trudnym do wykonania. Na pewno złą wiadomością, którą otrzymaliśmy jest ta, że nasze PGK będzie musiało zapłacić pół miliona złotych kary za niewywiązanie się z umowy ze spółką gazowniczą. Różne są na ten temat komentarze, ale skoro nie ma innej możliwości i trzeba karę zapłacić to niech spółka zapłaci, a my jako radni będziemy dokonywali zmiany w budżecie, aby te pieniądze spółce przekazać. I chciałbym zapytać jak to faktycznie jest i co możemy zrobić?
W odpowiedzi Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk przyznał, że po analizie prawnej postanowiono odstąpić od sporów sądowych i zapłacić karę, gdyż sprawa była z góry przegrana.
- Jeżeli godzimy się na takie warunki podpisując umowę to chyba działalność gospodarczą prowadzą zorientowane osoby i wiedzą jakie umowy podpisują. Fakt jest faktem, że my tego gazu nie kupiliśmy, a musimy zapłacić. Ale jeżeli popatrzymy ile byśmy musieli wyłożyć na zasilanie autobusów gazowych, to na tej decyzji i tak zyskaliśmy niemal 400 tysięcy złotych.
Włodarz dodał, że z komunikacją miejską problem jest większy. To nie tylko pół miliona złotych, które trzeba zapłacić, ale także ponad 800 tysięcy złotych niedoboru z rozliczenia rekompensaty i badania biegłego rewidenta za ubiegły rok.
- Zarówno te pół miliona, jak i 800 tys. zł wchodzi w rozliczenie rekompensaty za ubiegły rok. Z końcem marca zapłaciliśmy spółce te 800 tys. zł, gdyż zaciągnęła ona kredyt obrotowy na zakup paliwa. Dajemy te 800 tysięcy i później, do końca roku pozostałą kwotę pół miliona będzie chcieli również spółce przekazywać. Komunikacja miejska kosztuje nas coraz drożej, niemniej jednak ceny gazu na giełdzie zdecydowanie spadły. Wróciliśmy tak naprawdę do jesieni roku 2021. Myślę, że powinniśmy to pozytywnie odczuć w kosztach funkcjonowania komunikacji miejskiej. Olej napędowy wciąż jest drogi, ale też widzimy ruch w kierunku spadku cen - zakończył prezydent.