- Czas na rozmowę i dyskusję, co wspólnie możemy zrobić, a nie insynuowanie, że jesteśmy baranami i kretynami manipulowanymi przez polityków - zwracali się do prezydenta i radnych przeciwnicy budowy w mieście Centrum Integracji Cudzoziemców.
W piątek (11.04) przed Urzędem Miasta w Suwałkach odbyła się konferencja prasowa grupy mieszkańców miasta, którzy domagają się od władz miasta działań w sprawie zablokowania utworzenia Centrum Integracji Cudzoziemców. Przygotowali w tej sprawie własny projekt uchwały, który po konferencji zanieśli do Ratusza. Uchwała: "Dotycząca zakazu zbiorowego i indywidualnego zakwaterowania cudzoziemców w nieruchomościach stanowiących własność miasta Suwałki w ramach tzw. "Paktu Migracyjnego"." W ciągu kilku dni udało się zebrać 2170 fizycznych podpisów oraz około 400 przez internet.
Przybyli na konferencję mieszkańcy maja za złe prezydentowi, że ten sugeruje jakoby byli oni zmanipulowani przez polityków. Domagają się spotkania i rozmów co można zrobić w tym temacie oraz zapowiadają, ze jeśli nic w tej kwestii się nie zmieni to będą protestować bardziej radykalnie.
- W naszych działaniach zaczęto przypinać na łatę polityczną co jest nieprawdą. Wszyscy politycy wycofali się, bo nie ukrywam, że gdzieś tam w tle byli, wspierając protest mieszkańców. I teraz za każdym razem jak prezydent porusza temat, to przywoływana jest hucpa polityczna, że to politycy a nie mieszkańcy. Mam wrażenie, że prezydentowi zacięła się płyta i tylko powtarza swoją narrację. Ona jest bardzo wygodna, bo pozwala mu nie uczestniczyć w rozmowie z mieszkańcami. Wynika z tego, że my jesteśmy stadem baranów, którymi kieruje jakaś grupa polityków, a my swego rozumu i mózgu nie mamy. Ja się z tym nie zgadzam i dla mnie to jest naplucie w twarz. Mamy już tego dosyć. Linka jest już mocno napięta i w każdej chwili formuła protestów może się mocno zmienić i nie będzie już taka przyjazna. Będzie zgodna z prawem, ale bardziej radykalna. Zwracam się do prezydenta, aby zmienił narrację i zaczął rozmawiać z mieszkańcami. Ta ciągła narracja, że nie zależy to od niego, od radnych i od nikogo w Ratuszu, jest męcząca. To skoro Rada i prezydent niczego nie mogą to w sumie są nam niepotrzebni. Są tylko biernym przyjmowaczem odgórnych zaleceń. Wydaje mi się, że mieszkańcy zakładali, że to trochę inaczej będzie wyglądało i prezydent z radnymi stanie po ich stronie. Zarzuca się nam, że my nie rozumiemy co to jest Centrum Integracji Cudzoziemców. Otóż rozumiemy. Wśród nas są ludzie bardzo wykształceni. My po prostu zaczynamy łączyć kropki i rozumiemy co się dzieje w świecie. Przyczółki, które tworzą się w tym roku, w przyszłym roku posłużą do celów relokacyjnych. Zastanawiamy się nad referendum, bo jeśli nie będzie wyjścia to będzie to hańba dla miasta - pierwsza rada, którą mieszkańcy będą chcieli odwołać. Czas na rozmowę i dyskusję, co wspólnie możemy zrobić, a nie insynuowanie, że jesteśmy baranami i, kretynami manipulowanymi przez polityków - powiedział Robert Wierżajtys.
Ida Rusanowska, arabistka i doktor nauk społecznych w dziedzinie międzykulturowości zauważała, że próby integracji w żadnym kraju nie odniosły zamierzonych skutków.
- Od kilkunastu lat analizuję procesy integracji kulturowej w całej Europie. Od momentu przybycia imigrantów, poprzez procesy legalizacji ich pobytów, aż po zakwaterowanie, pomoc socjalną i próby integracji ich ze społeczeństwami przyjmującymi. Główny wniosek jest jeden. Integracji nigdzie nie odniosła zamierzonych skutków. Nie odniosła i nie odniesie, bo jest oparta na błędnych założeniach. W zamian za to społeczeństwa przyjmujące w Europie Zachodniej mają wzrost przestępczości, a co za tym idzie, obniżenie poczucia bezpieczeństwa mieszkańców. Mają liczne animozje społeczne. Do tego dochodzi spadek dobrobytu i sytuacji materialnej społeczeństw przyjmujących, czyli krótko mówiąc ich zubożenie. W tym o czym mówię w zasadzie nie ma rozróżnienia na imigrantów legalnych i nielegalnych. Szczególnie teraz, gdy procedury legalizacji pobytu są bardzo niejasne i często sztucznie przyspieszane. Unia Europejska, a tym bardziej Polska, nie ma środków do tego, aby np. prześwietlić przeszłość przybywających do nas ludzi, która niejednokrotnie może okazać się przeszłością kryminalną. Chcę też powiedzieć, że nie jesteśmy przez nikogo zmanipulowani. Mamy własny rozum i potrafimy sami wyciągać wnioski. Na pewno nie staramy się siać paniki wśród suwalczan, a jedynie mówimy o możliwych skutkach powstania Centrum Integracji Cudzoziemców w Suwałkach.
W imieniu komitetu organizującego projekt głos zabrała również Jolanta Radzewicz-Klonowska, która domagała się od prezydenta przeprosin za nazywanie ich polityczną hucpą.
- Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze miasto, za nasze społeczeństwo, za nasze rodziny. Nie możemy pozwolić na to, żeby nielegalni imigranci burzyli pokój naszego miasta, burzyli nasze bezpieczeństwo. Wiemy o tym, że na tę chwilę jest tu bardzo bezpiecznie. Natomiast w przypadku relokacji migrantów spodziewamy się niepokojów społecznych i boimy się o swoje bezpieczeństwo. Jesteśmy zwykłymi obywatelami, którzy chcą żyć w wolnej, spokojnej ojczyźnie. Nie podoba się nam wypowiedź pana prezydenta miasta, który mówi, że jesteśmy polityczną hucpą. Panie prezydencie, zwykli mieszkańcy miasta, tacy jak ja, oczekujemy pana przeprosin. Nie działamy pod żadną egidą polityczną. Jesteśmy społeczeństwem, które zmobilizowało się w momencie w którym dowiedzieliśmy się, że grozi nam utrata naszego bezpieczeństwa. Prosimy pana prezydenta i Radę Miasta o zajęcie się projektem naszej uchwały, aby zabezpieczyć nam spokojne życie w naszym mieście i w naszej ojczyźnie.