Wyjazd w celach biznesowych do Chin miał być przygodą życia. Obecnie Katarzyna z Suwałk przeżywa największy w swym życiu koszmar.
Dziewczyna wyleciała do Chin na poczatku lipca ze świadomością, że czekać ją będzie trzytygodniowa kwarantanna. Na to co wydarzyło się później gotowa jednak nie była. Testy na COVID-19 zrobione po przebytej kwarantannie cały czas wychodzą częściowo pozytywne, przez co 27-latka z pokoju hotelowego trafiła do szpitala z którego nie wiadomo kiedy będzie mogła wyjść. Całą sytuację i apel o pomoc opisała w mediach społecznościowych. Jej wpis w oryginale prezentujemy poniżej:
Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę mówić o swoich problemach publicznie i jeszcze prosić obcych ludzi o pomoc. Nigdy w życiu jednak też nie spodziewałam się, że zostanę uwięziona w Chińskim szpitalu.
Miała być przygoda życia, wyszedł horror życia. Przyjechałam do Chin na początku lipca. Miały być 3 tygodnie kwarantanny i wolność. Trochę sporo, ale do przeżycia, nastawiłam się na to i byłam przygotowana mentalnie. Na co nie byłam przygotowana, to to że wyjdą mi pozytywne testy na coronawirusa w Chinach i zamkną mnie w szpitalu. W Polsce przed wylotem badałam się dwa razy, wszystko negatywne. Chorobę już przechodziłam, najprawdopodobniej w kwietniu. Tutaj porobili mi różne badania, wszystko jest w normie, jestem zdrowa poza pozytywnymi wynikami. Robią tutaj dwa wymazy - z nosa i gardła. Warunkiem wypuszczenia mnie ze szpitala są negatywne testy dwa dni pod rząd. Jednego dnia 2 testy,jak negatywne drugiego dnia 2xnos, 2xgardło. Jeden zestaw badają tu, drugi w innym laboratorium. Jeśli którykolwiek pozytywny- 1-2 dni przerwy i od nowa. Testów miałam już robione całkiem sporo. Wyniki - przeróżne. Z tego samego nosa czy gardła, wymazy pobrane w przeciągu kilkunastu sekund - jeden pozytywny, jeden negatywny. Miałam już chyba wszystkie kombinacje oprócz 6 negatywnych pod rząd. Jak w końcu się uda - muszę iść jeszcze na 14 dni do hotelu na kwarantannę gdzie tez będą mnie testować. Gdy coś wyjdzie pozytywne - z powrotem do szpitala.
Dla Chińczyków to, że wyniki wychodzą raz takie raz takie jest całkiem normalne. To, ze ludzie siedzą w szpitalu miesiącami - tez. Dla mnie - coś, w co nadal ciężko mi uwierzyć, ze faktycznie się dzieje i mnie spotyka. W pewnych kwestiach to nawet gorsze niż wiezienie - tutaj nie wiadomo kiedy będzie się wolnym. I nic złego się nie zrobiło. I ta niewiedza jest najgorsza. Nie wiem czy wypuszcza mnie za dwa dni, tygodnie, czy jeszcze później.
Próbuje sobie radzić jak mogę. Ćwiczę, pracuje zdalnie, robię ćwiczenia oddechowe, medytacje, krzyżówki, muzykoterapię, śpiewam, chodzę po pokoju, płacze, czytam, modlę się, błagam wszystkie istniejące byty o pomoc. W końcu muszę być twarda, bo nie mam innego wyjścia. Ale wiadomo, są lepsze i gorsze momenty. Ciężko rozmawia się o tym z bliskimi, bo też wiadomo, dużo emocji się pojawia.
Moje największe marzenie teraz? Wrócić do domu. Nie chce tu być ani sekundy dłużej niż muszę. Wątpię, że ktokolwiek może mnie wyciągnąć stąd póki nie będą wszystkie negatywne testy. A może jest ktoś taki? Halo, halo, jesteś tam? Odezwij się! Może jednak ktoś będzie w stanie pomóc mi, żeby Chińczycy zgodzili się wypuścić mnie na samolot jak będę negatywna, bez 2 tygodni kwarantanny w hotelu? Tak, kontaktowałam się już z Ambasada Polska w Pekinie, sprawdzili, nie da się. Ale może jakby Polski rząd się za mną wstawił? Proszę? Polskie linie lotnicze LOT? Jesteście w stanie zapewnić Chińczyków, że będę odseparowana w samolocie i bez kontaktu z innymi ludźmi? Mogę wykupić kilka miejsc jeśli to konieczne. Ubiorę kombinezon który oni tu noszą, tak, że tylko oczy będzie mi widać. Nie dotknę niczego, wstrzymam oddech w drodze na lotnisko i przez 12 godzin lotu. Tylko pozwólcie mi wrócić! Ile czasu można być pozytywnym… to niemożliwe. Proszę. Nie chce stanowić zagrożenia dla Chińskich ludzi, niech mnie odeślą i będą mieli spokój…
Jak nie masz mocy sprawczej a chce pomóc - udostępnij, podaj dalej. Wierzę w siłę internetu. Może trafi to do kogoś kto będzie w stanie mi pomóc. Każde dobre słowo też pomaga. Żarciki, filmiki śmiesznych kotków, piesków przyjmę w każdej ilości 😊
‚Trochę’ w życiu już przeszłam, poważnie. To co się teraz dzieje, jest jednak nieporównywalne do żadnego innego dramatu. Utrata wolności to zupełnie nowy poziom tragedii.
I pamiętajcie - Polska naprawdę nie jest złym krajem - zakończyła swój wpis (https://www.instagram.com/p/CSG2G9ILF97/?utm_medium=copy_link).
Dziewczyna obecnie jest w stałym kontakcie z Polską Ambasadą w Chinach, która z kolei porozumiewa się ze szpitalem i władzami Tianjin, gdzie przebywa suwalczanka. Do sprawy będziemy wracać.