Suwalski Sąd uniewinnił w środę (16.09) ekspedientkę, która nie obsłużyła w sklepie klientki bez maseczki.
Zdarzenie miało miejsce w lipcu w jednym ze sklepów w centrum Suwałk. Gdy do środka weszła młoda kobieta, jedna z pracownic poprosiła ją założenie maseczki. Klientka zignorowała prośbę i podeszła do kasy, gdzie usłyszała, że nie zostanie obsłużona. Kobieta postanowiła zgłosić sprawę na policję, a ta, stwierdzając, że doszło do wykroczenia, skierowała wniosek do sądu o ukarania pracownicy. Zdanie policji podtrzymał także Sąd Rejonowy w Suwałkach, który ukarał pracownicę sklepu mandatem w wysokości 100 złotych. Wyrok nie był prawomocny, a ekspedientka się od niego odwołała. Dziś przed sądem ponownie stanęły obie strony. Sędzia Dominik Czeszkiewicz wysłuchał obu pań oraz mów oskarżyciela i obrońcy.
- W dniu 13 lipca będąc sprzedawczynią w sklepie, umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny odmówiła sprzedaży towaru - czytamy we wniosku o ukaranie. Nie wspomniano w nim w ogóle o fakcie braku maseczki klientki, co podkreślała w swoich zeznaniach obwiniona.
- Nie obsłużyłam Pani zgodnie z obowiązującymi przepisami Ministerstwa Zdrowia. Pani nie miała zakrytych ust i nosa, nie zgłosiła, że ma jakieś przeciwwskazania zdrowotne i dlatego nie została obsłużona. Zażądała obsłużenia, a ja nie chciałam podejmować decyzji, więc odesłałam ją na rozmowę do kierownika sklepu. W sklepie w widocznych miejscach są porozwieszane informacje o nakazie zakrywania ust i nosa. Pracodawca zobowiązał nas jako pracownik do przestrzegania tych zasad. Wydaje mi się, że postąpiłam prawidłowo - mówiła podczas rozprawy ekspedientka.
- Weszłam do sklepu jak zawsze od początku tej, że tak powiem, afery, bez maski, ponieważ jestem osobą zwolnioną. Zrobiłam zakupy, podeszłam do kasy i wyłożyłam towar na ladę. Nikt mi nie zwrócił uwagi, a było mnóstwo ekspedientek, które chodziły i rozkładały towar. Pani ekspedientka spojrzała na mnie i powiedziała, że mnie nie obsłuży. Zapytałam dlaczego, skoro jestem osobą zwolnioną z noszenia maski. Odpowiedziała, że takie są zalecenia kierownika sklepu. Poprosiłam o kierownika, ale ten nie przyszedł, więc sama pofatygowałam się do niego. Był bardzo oburzony. Powiedziałam swoje, że jeśli mnie nie obsłuży będzie to wykroczenie z kodeksu wykroczeń. Powiedział, że i tak mnie nie obsłuży, więc ja powiedziałam, że zadzwonię na policję. (...) Zadzwoniłam na 112 i kobieta powiedziała mi, że patrol nie przyjedzie i mam pójść na komendę złożyć zawiadomienie - relacjonowała przebieg zdarzeń nieobsłużona klientka sklepu.
Pokrzywdzona przyznała, że ekspedientka ją przeprosiła i tłumaczyła się zaleceniami przełożonych, jednak jej zdaniem jest to dyskryminacja. - Jest wielka fala gdzieś tam w Ameryce, że czarnych nie wpuszczają. To też jest dyskryminacja. Dzisiaj ja nie wchodzę w masce, która tak naprawdę zgodnie z prawem nie jest prawidłowo ustawowo narzucana, a za tydzień ja nie wejdę w czerwonej sukience. (...) Wirusy są był i będą, jednak podstawowym prawem człowieka jest prawo naturalne - w Polsce konstytucja, poniżej są ustawy. Jest hierarchia, a zarządzenia nie mają mocy prawnej - stwierdziła.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Dominik Czeszkiewicz zaznaczył, że odpowiedzialności karnej podlega ten, kto zajmując się sprzedażą towarów, umyślnie i bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży towarów. Zdaniem sądu w tym przypadku uzasadniona przyczyna była. - Sama obwiniona wyjaśniła, że miała świadomość panującej pandemii i konieczności noszenia w sklepie maseczek ochronnych. W dodatku o nakazie noszenia maseczek w sklepie decydował kierownik, któremu Pani podlega służbowo. To właśnie w ocenie sądu było uzasadnioną przyczyną dla której obwiniona nie obsłużyła klientki i była to przyczyna obiektywna. Pokrzywdzona gdyby nie powody zdrowotne, miałaby maseczkę. Miała takie prawo, tylko skąd obwiniona miała o tym wiedzieć. W ocenie sądu istnieje szereg wątpliwości co do wyjątków od noszenia maseczek i te wątpliwości powodowane są niedbałą legislacją. Sąd zawsze w razie wątpliwości co do stanu prawnego będzie stał po stronie konstytucji i obywatela. Przepisy takie jak zakaz przemieszczania się, zakaz wchodzenia do lasów - były to przepisy wybitnie niezgodne z konstytucją. Jako takie wprowadzały jedynie chaos i oburzenie społeczne. Dodam, że zasadne - powiedział Czeszkiewicz.