- Miał być rozwój i odbudowa gospodarki, a jest kasa dla swoich, dla tych, którzy mają powiązania z obecną władzą - mówił o aferze wokół KPO poseł Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Zieliński.
Konferencja prasowa posła Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Zielińskiego, dotyczą afery wokół Krajowego Planu Odbudowy, miała miejsce w piątek (22.08) w Suwałkach. Przypomnijmy, że KPO to program finansowany z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF) w ramach Planu Odbudowy dla Europy, mający na celu wsparcie odbudowy gospodarczej krajów członkowskich po pandemii COVID-19 oraz zwiększenie ich odporności na przyszłe kryzysy. Jak się jednak okazało środki przeznaczone zostały niejednokrotnie na absurdalne cele, takie jak podnoszenie odporności na kryzysy poprzez zakup jachtów, czy na klub swingersów. Poseł Jarosław Zieliński stwierdził, że miał być wielki plan odbudowy i rozwoju kraju, a jest publiczna "kasa dla swoich".
- Z krajowym planem odbudowy wiązane były duże nadzieje, bo mamy do czynienia z ogromną kwotą, prawie 60. miliardów euro. Z tego ponad 25 miliardów euro to dotacje bezzwrotne a reszta to pożyczki. Opinia publiczna została teraz zbulwersowana tym podziałem, który został dokonany w części dotyczącej hotelarstwa, restauracji i cateringu. Okazało się, że zamiast przeznaczyć środki finansowe na odbudowę polskiej gospodarki, na rozwój, inwestycje samorządowe, inwestycje w lecznictwo, szpitale, na obniżenie podatku VAT do zera na żywność, czy na inne cele inwestycyjne lub społeczne - to w pewnej części zostały one przyznane krewnym i znajomym Królika, czyli firmom, które mają jakieś powiązania z obecną władzą. W tle są np. żony polityków, jak w przypadku wicemarszałka sejmu pana Czarzastego, czy prominentnego posła Platformy Obywatelskiej Artura Łąckiego. Takich sytuacji jest znacznie więcej. Te środki są w znacznej części pożyczką, w większej niż dotacjami i będziemy je wszyscy musieli spłacać. Wszyscy polscy podatnicy będą musieli spłacać te decyzje, które podjął obecny rząd, wspierając swoich. Miał być rozwój i odbudowa gospodarki, a jest kasa dla swoich, dla tych, którzy mają powiązania z obecną władza.
Poseł przyznał, że poszukiwał informacji jak wyglądały decyzje o przyznaniu bądź nieprzyznaniu środków w województwie podlaskim. Stwierdził, że jest z tym kłopot, gdyż śledząc stronę Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej pojawia się szereg różnych wątpliwości.
- Nie możemy się doszukać choćby tych wniosków, które zostały odrzucone i odpowiedzi dlaczego zostały odrzucone. A nawet te, które otrzymały dofinansowanie - pojawia się informacja, że są to 73 umowy na kwotę ponad 31 milionów złotych, a na stronie internetowej znaleźliśmy tylko 60 takich umów. Pytanie gdzie jest 13 kolejnych. Jest lista rezerwowa, na której w województwie podlaskim znajduje się 38 pozycji. Są na stronie oznaczone jako przeniesione z listy rezerwowej do rekomendowanych wniosków do wsparcia, a z kolei na liście wniosków do wsparcia z 38 jest tylko jeden z nich. W związku z tym jest także chaos informacyjny. Informacje są zagmatwane, niejasne. Może pełne i klarowne listy są ukrywane celowo.
W związku z tą sytuacją poseł zapowiedział, że jeszcze dziś wystąpi do minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz z żądaniem przedstawienia pełnej listy podmiotów i przedsięwzięć, na które przyznane zostały dotacje i w jakiej wysokości, ale również pełnej listy tych podmiotów, które zostały odrzucone, z uzasadnieniem tej decyzji.
- Potem będziemy poszukiwali powiązań. Personalnych i tych politycznych, dlaczego jedne zostały odrzucone a inne przyjęte. Chyba że pani minister wykaże, że były merytoryczne powody jedne czy drugiej decyzji, to wtedy oczywiście też to skomentujemy. Naprawdę sytuacja jest bardzo groźna dla naszej przyszłości. Dzisiaj widać jasno i wyraźnie, że Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi nie chodziło tylko o to, żeby przez wstrzymanie pieniędzy z KPO za rządów Prawa i Sprawiedliwości grać o władzę. Był ten argument, że jak wygra Koalicja Obywatelska to będą pieniądze z KPO, a jak nie wygra to ich nie będzie. To był jak sądzę jeden z istotniejszych czynników, który pozwolił Tuskowi i jego koalicjantom dojść do władzy. Dziś jednak widać, że poza tym celem był jeszcze inny cel, który ujawnia się w tych decyzjach. Oni chcieli te pieniądze dzielić i dzielić je dla swoich. Żeby nie było tak, że poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości dokona podziału tych środków i wtedy ich krewni, znajomi, czy ci, którzy sponsorowali ich kampanię wyborczą, mogliby tych pieniędzy nie otrzymać.
Jako, że do kraju trafiła dopiero pierwsza część środków z Krajowego Planu Odbudowy poseł zapewniał, że będą przyglądać się władzy na ręce, aby podobne sytuacje z wnioskami nie miały więcej miejsca.
- Rzeczywiście jest tak, że dotychczas rozdysponowano mniej więcej 18% tego całego budżetu z KPO. Jeszcze większość decyzji jest przed nami, dlatego trzeba już teraz przyglądać się tym wszystkim decyzjom, monitorować je i pilnować, żeby takich praktyk dalej nie było. Po drugie jest też pytanie, czy te środki w ogóle zostaną wykorzystane, bo tempo ich wykorzystania też jest słabe. Ale tempo to jedno, a drugie to przeznaczenie ich, żeby było uczciwe, transparentne i służyło rozwojowi polskiej gospodarki. Będziemy każdej decyzji w tej sprawie się przyglądać, będziemy żądać, żeby były to działania transparentne i będziemy reagować na to, jeśli coś wzbudzi nasze zastrzeżenia i będziemy widzieli dalsze patologie, tak jak w tym przypadku.