O ostatnich dziesięciu latach na stanowisku dyrektora, zmianach zachodzących w placówce i planowanych inwestycjach rozmawiamy z Adamem Szałandą, dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego im. dr. Ludwika Rydygiera w Suwałkach.
1. marca 2021 roku minęło 10 lat od kiedy Adam Szałanda objął funkcję dyrektora Szpitala Wojewódzkiego im. dr. Ludwika Rydygiera w Suwałkach. Było to 10 lat ważnych zmian i modernizacji Oddziałów placówki. Jak wyglądały początki Pana pracy w szpitalu?
Szpital oczywiście się zmieniał. Myślę, że przede wszystkim trzeba by oddać to pod ocenę naszych pacjentów i pracowników. Dla mnie te dziesięć lat minęło bardzo szybko. W 2011 roku, kiedy marszałek Cezary Cieślukowski zaproponował mi objęcie tego stanowiska budziło to pewne obawy. Szpital był wtedy w bardzo trudnej sytuacji, generował bardzo duże straty w granicach ośmiu milionów rocznie. Zaciągnięte kredyty i zobowiązania przekraczały ponad 60 milionów i szpital praktycznie utracił płynność finansową. Brakowało środków na wynagrodzenia, na zakup leków i cały proces leczenia. Trzeba było z tym się zmierzyć.
Rozpoczęliśmy od określenia pewnych założeń, aby jak najszybciej odzyskać płynność finansową. Został przygotowany program naprawczy, którego głównym założeniem było zrównoważenie wyniku finansowego. Wiązało się to z szeregiem innych przedsięwzięć - w sumie w tym okresie podjęliśmy ponad 300 różnego rodzaju wyzwań, przedsięwzięć, planów, także był to bardzo skomplikowany proces. Doprowadziło to jednak do tego, że już w 2012 roku szpital nie generował straty. Udało się zrównoważyć wynik finansowy, ale oczywiście trzeba było odrobić wszelkie zaległości i uregulować zobowiązania wobec dostawców leków, pracowników. Trzeba było wejść w proces spłat zobowiązań z zaciągniętych w bankach kredytów. Na dzień dzisiejszy jeszcze takie zobowiązania są, jednak są nieporównywalne do tych sprzed lat i oscylują w granicach 10 milionów na koniec roku. Szpital wyszedł więc na prostą, rozwija się, inwestuje i obecnie roczny budżet szpitala wynosi blisko 150 milionów złotych. Jest to potężny zakład w skali miasta, jeden z największych pracodawców, ale myślę, że takim największym sukcesem jest według mnie zwiększenie dostępności do całego procesu leczenia. Powstały nowe oddziały, powstają nowe pracownie, zakłady, poradnie, ambulatoryjna opieka specjalistyczna, powstał nowy punkt podstawowej opieki zdrowotnej, którego w tych strukturach nie było. Jest to sporo przedsięwzięć, które doprowadziły do tego, że praktycznie od 2012 roku szpital nie generuje już straty.
Co Pańskim zdaniem było najważniejszą inwestycją w tym okresie?
Myślę, że najważniejsza inwestycja to inwestycja w ludzi, w naszych pracowników. Potencjał, który udało się zgromadzić przy realizacji przez szpital postawionych zadań to nasza największa siła. To dobry prognostyk również na przyszłość i myślę, że szpital będzie się rozwijał, będzie oferował coraz większy zakres usług naszym pacjentom.
Jak przebiega proces modernizacji szpitala, jakie są najbliższe plany?
Praktycznie cały proces modernizacji i poprawy infrastruktury szpitala w podstawowym zakresie - mówimy tu o modernizacji wszystkich oddziałów - dobiega końca. W tym roku zostaną zmodernizowane i dostosowane dwa ostatnie oddziały: oddziały internistyczne gastro i cardio. Mamy już na ten cel zabezpieczone środki finansowe. Tych procesów inwestycyjnych, modernizacyjnych było realizowanych bardzo dużo i głównym źródłem pozyskiwania środków finansowych były i są środki w ramach współpracy transgranicznej. Współpracujemy z podmiotami z Litwy, z Obwodu Kaliningradzkiego. W tej chwili realizujemy duży projekt ze szpitalem z Czerniachowska - modernizujemy oddział neurologiczny, który praktycznie jest już na ukończeniu. Współpracujemy również ze szpitalami na Białorusi: ze szpitalem ratunkowym czy szpitalem klinicznym w Grodnie. Współpraca jest więc bardzo szeroka. Raz, że nabieramy pewnej wymiany doświadczeń jeśli chodzi o kadrę lekarską i pielęgniarską, ale również pozyskujemy środki na modernizację szpitala.
Przedsięwzięć do wykonania jest bardzo dużo. Kiedyś wspominałem, że mam w laptopie specjalną zakładkę do której wpisuję wszystkie zadania, które chciałbym zrealizować w przyszłości. Nawet nie ja sam, ale ktoś kto przyjdzie po mnie. W najbliższym okresie z takich dosyć dużych zadań mamy utworzenie drugiej pracowni badań tomograficznych. Nowy tomograf trafi do naszego szpitala i będziemy mieli już dwa takie urządzenia. Jest to bardzo potrzebne, gdyż przy tej skali szpitala jakim jest nasz, konieczność zachowania ciągłości diagnostyki jest niezbędna. Zwłaszcza, że trafiają do nas pacjenci i urazowi, wymagający szybkiej diagnostyki i po udarach. W przypadku serwisowania sprzętu czy awarii następuje pewien problem. Trzeba przewozić pacjentów do innych placówek, a to wydłuży czas. Jeśli czas się wydłuża to wiadomo, że opóźnia się diagnostyka. Jeśli opóźnia się diagnostyka to później zaczyna się proces leczenia, a często minuty i sekundy decydują o ludzkim życiu.
Również przymierzamy się do rozbudowy naszej oferty jeżeli chodzi o onkologię. Mamy już pełną dokumentację techniczną, chcemy zmodernizować i rozbudować oddział chirurgii onkologicznej. Oddział już funkcjonuje, mamy wykształconą kadrę lekarską, obecnie szukamy źródła finansowania. Jesteśmy również przygotowani na stworzenie zaplecza zabiegowego dla oddziału urologicznego. Widzimy tutaj konieczność stworzenia takiej dodatkowej struktury zabiegowej. W tym wypadku również mamy już przygotowaną pełną dokumentację i szukamy źródła finansowania, ale myślę, że obie inwestycje uda się wykonać. To zadania na najbliższy okres.
Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na funkcjonowanie szpitala i jak się Pan czuje po przyjęciu szczepionki?
Na pewno zmieniła się struktura pacjenta. Ilość hospitalizacji spadła, spadłą również ilość porad udzielanych w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Nie są to może bardzo znaczące liczby, niemniej są one widoczne. Co do szczepień, ja miałem ten przywilej i prawo zostać zaszczepionym jako jeden z pierwszych w naszym mieście. Przeszedłem to bezobjawowo zarówno pierwszą jak i drugą dawką. Szczepienie stwarza pewne poczucie bezpieczeństwa - sobie, ale również otoczenia z którym się spotykamy. Mniejsze są obawy, że mogę kogoś zarazić, że ktoś z mojego powodu może przejść chorobę bardzo ciężko. W okresie pandemii w naszym szpitalu odnotowaliśmy ponad 130 zgonów z tytułu samego COVID-19 i te liczby trochę przerażają. Każda szczepionka i każda kolejna zaszczepiona osoba zmniejsza ryzyko zakażenia i doprowadzenia do ewentualnych ciężkich powikłań, mogących kończyć się nawet zgonem.