"Z małych środowisk można wychować wspaniałych sportowców" Rozmowa z Mieczysławem Baszko

O sporcie dzieci i młodzieży z posłem Mieczysławem Baszko

 

O sporcie dzieci i młodzieży, zarządzaniu Krajowym Zrzeszeniem Ludowych Zespołów Sportowych i ogromnym wsparciu dla młodych sportowców w postaci rządowego programu KLUB rozmawiamy z posłem Mieczysławem Baszko, prezesem lokalnych i krajowych struktur LZS.

 

Zacznijmy od tego jakie były Pana początki, skąd zamiłowanie do sportu?

- To były inne czasy niż dziś. Kiedyś, rodzicom było bardzo ciężko zagonić nas do domu, a dziś trudno jest wygonić dzieci na boisko. To duża różnica. Kiedyś ruch na świeżym powietrzu był codziennością, normą.

A sport?

- Ja w szkole podstawowej byłem reprezentantem na różnego rodzaju zawodach, czy to na Mistrzostwach Gminy, Mistrzostwach Powiatu i Województwa. W takim młodzieńczym wieku celem było osiągnięcie jak najwyższego wyniku sportowego. Mój nauczyciel w podstawówce uczył nas jak korzystać z dóbr wychowania fizycznego. Wtedy jeszcze ten przedmiot nazywał się gimnastyką, a nie kulturą, czy wychowaniem fizycznym. Ten wychowawca zaszczepił nam wiedzę na temat gier zespołowych i indywidualnych. A ta wiedza przerodziła się w zamiłowanie.

Pan tradycyjnie, jak większość dzieci, chciał być piłkarzem?

- Może nie myślałem o zawodzie piłkarza, ale rzeczywiście, najbardziej w szkole lubiłem piłkę nożną. Chociaż miałem taki epizod, że gdy wygraliśmy ligę gminną w piłkę nożną, pozwolono nam wybrać jaką chcemy nagrodę. Stwierdziliśmy, że chcemy rakiety do tenisa ziemnego. Pamiętam, że wtedy były one bardzo drogie, ale jednak je otrzymaliśmy, zaczęliśmy trenować i też przyszło mi do głowy, że mógłbym zostać światowej sławy tenisistą, ale jednak pokrzyżowały się te plany.

Bo poszedł Pan do Technikum na kierunek mechanik rolnictwa, a następnie wybrał AWF.

- Poszedłem do technikum jako mechanizator rolnictwa. Mój ojciec miał bardzo poważny wypadek i musiałem podjąć decyzję, czy realizować się czy zostać bliżej domu. Ważne było jednak dla mnie, żeby po technikum iść na studia, dlatego podjąłem decyzję by pójść do tej szkoły. Nie żałuję, bo pokazało mi to nowoczesność rolnictwa. Praktyki i wyjazdy po powiecie sokólskim pozwoliły mi poznać wielu ludzi, zgłębić tajniki ich pracy, jak dbają o swoje gospodarstwa. W tamtym czasie. Młodym chłopcom po technikum marzyło się, żeby zostać oficerem. Ja też ubiegałem się o przyjęcie do Wojskowej Akademii Technicznej, ale ostatecznie nie zostałem zakwalifikowany. Wybrałem wtedy studium nauczycielskie na kierunku wychowania fizycznego i już na pierwszym roku poszedłem do pracy w Szkole Podstawowej w Minkowcach w gminie Szudziałowo.

I tak to się zaczęło.

- Pięcioletnie studia. Nabywałem duże doświadczenie w małych szkołach, w tym w swojej rodzinnej miejscowości. Woziłem uczniów na gminne i powiatowe zawody. Do dnia dzisiejszego spotykam swoich wychowanków, którzy mi o tym przypominają, wspominamy tamte czasy. Młode pokolenie trzeba przygotowywać do życia, pokazywać, wozić na wycieczki, obozy wędrowne, namawiać na harcerstwo. To wszystko to szkoła życia. W sali gimnastycznej nauczymy ich teorii, ale nie prawdziwej praktyki.

Fajnie jest mieć nauczyciela, mentora, który wie o czym mówi, który sam wiele osiągnął – a Pan w sporcie miał doświadczenie.

- Grałem między innymi w lidze okręgowej w klubie Supraślanka Supraśl. Naszym rywalem była m.in. Gwardia Białystok, gdzie grał obecny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezary Kulesza. W 1988 roku przyszedłem do Sokółki i po pierwszym roku trener Zbyszek Krychniak wyjechał za granicę i jego żona zaproponowała prezesowi klubu moją osobę, jako trenera drużyn młodzieżowych. I tak się zaczęło choć były to trudne czasy. To okres transformacji społecznej, politycznej, gospodarczej. Najbardziej odczuła to gospodarka, ale i sport. Pracowaliśmy z młodzieżą za darmo, ale nie przeszkadzało to nam w osiąganiu dobrych wyników. Doprowadziłem swoją młodzież do najwyższej ligi w Polsce. Przez dwa lata Sokółka jeździła na mecze z najlepszymi drużynami w Polsce, jak Legia Warszawa, czy Stomil Olsztyn. To było wielkie wyzwanie. Nasi piłkarze byli też powoływani do kadry Polski przy Ludowych Zespołach Sportowych. Ci zawodnicy są już teraz grubo po czterdziestce, ale od lat udzielają się w stowarzyszeniach i klubach sportowych. Najbardziej cieszy mnie fakt, że udało mi się w tych ludziach zaszczepić taką zaletę, że warto pomagać młodym pokoleniom.

Był pan lubianym nauczycielem?

- Wydaje mi się, że tak, a mam ku temu powody. W małych wiejskich szkółkach, w których pracowałem, uczniowie nie opuszczali żadnej godziny w-fu. Trudniejsze czasy nastały, gdy przyszedłem do Sokółki. Było tam bardzo dużo uczniów z miasta i wielu z nich niechętnie podchodziło do ćwiczeń, przynosili zwolnienia, wagarowali. Ja postanowiłem załatwić to w ten sposób, żeby te lekcje były jak najbardziej ciekawe, wprowadzałem różne elementy do dyscyplin sportowych, dawałem im sport w formie zabawy. Doszło do sytuacji, że najgorszą karą dla ucznia było to, że nie może ćwiczyć. Prowadziłem pokazowe lekcje w różnych regionach, pokazywałem jak można zaciekawić i wpłynąć na młodzież, żeby nie podchodziła do wychowania fizycznego ze strachem i z niechęcią. Dzieci są różne i do każdego trzeba dotrzeć, przełamać barierę, żeby czuły się docenione i żeby wiedziały, że potrafią wszystko zrobić. Lepiej lub gorzej, ale potrafią. Na jednej z pokazowych lekcji był uczeń, który miał rękę w gipsie. Ale gdy przyszło do ćwiczeń okazało się, że wszyscy co do jednego są przebrani w stroje i gotowi do zajęć. Ten uczeń chował przede mną gips, żebym go nie zauważył, a inni nauczyciele zastanawiali się, czy ten Baszko tak maltretuje te dzieci, że boją się opuścić ćwiczenia. Okazało się, że nie, że one po prostu tak te zajęcia lubią i chcą w nich uczestniczyć. Dojście do tego wymagało wiele wysiłku, ale ja zawsze wymagam tak samo dużo od siebie jak i od innych.

Szkoła się skończyła, ale sport pozostał. Teraz przewodzi pan Ludowym Zespołom Sportowym w całym kraju.

- Ludowe Zespoły Sportowe są bardzo ważne i bardzo mi bliskie. Pokazują one bowiem, że z małych środowisk można wychować wspaniałych sportowców, wspaniałą młodzież. Ale też gdy pojawia się rywalizacja to chce się osiągać jak najwyższe wyniki sportowe, chce się reprezentować swój region, swoją szkołę. W naszych strukturach takim wiodącym klubem jest Podlasie Białystok. Uhonorowanie pracy trenerskiej i całego klubu, ale przede wszystkim sportowca, to zdobycie medalu na olimpiadzie. To jest coś, co pamięta się na całe życie, mówi o tym świat. W LZS są działacze, którzy sami byli sportowcami i którzy widzą potrzebę pracy dla społeczności lokalnej, ale też szerzej, dla Polski. Dlatego przy osiąganych przez zawodników wynikach zawsze trzeba pamiętać też o trenerach i działaczach, którzy mieli wielki wkład w te sukcesy.

Jak w obecnych czasach odciągnąć dzieci od monitora, czy telefonu i zaszczepić w nich pasję do sportu?

- Bardzo ważna jest tu rola rodziców, ale też nauczycieli. Nie można dzieci zostawić samych sobie.  Trzeba dzieciom pokazywać sport i być przy tym razem z nimi. Nauczyciele wychowania fizycznego nie powinni skupiać się tylko na tym, by przez 40 minut przeprowadzić lekcje, dać dzieciakom piłkę i mieć z głowy, ale też aktywnie spędzać czas z młodzieżą, co na pewno dyrektorzy później docenią. Tak jak mówiłem, różnego rodzaju wycieczki poznawcze, obozy wędrowne i harcerstwo. To jest szkoła życia i wielu dzisiejszych sportowców od harcerstwa zaczynało, angażowało się w różne obozy. To szkoła niezwykle pomocna w życiu w pokonywaniu absurdalnych problemów, stwarzanych nam przez życie. W dzisiejszych czasach, w dobie komputerów i internetu widzimy, jak to odciąga młodzież od sportu. Każdy to widzi i wie, ale nikt prozdrowotnego stylu życia nie wprowadza. Mamy doskonałą infrastrukturę do uprawiania różnych dyscyplin sportowych w bardzo dobrych, komfortowych warunkach. Zauważam też, że potrzebni są liderzy. Gdy zostałem prezesem krajowego LZS to napisałem projekt, żeby powoływać w każdym powiecie organizatora sportu. Należy wynagrodzić finansowo taką osobę za to że poświęca swój czas dzieciom i młodzieży. I to mi się udało. Mamy już takich organizatorów sportu również w naszym województwie, a w całym kraju jest ich 360. To bardzo dobrze wydane środki finansowe na profilaktykę prozdrowotną. Im sprawniejsze mamy społeczeństwo, tym mniej wydamy na leki, tym mniej osób będzie przebywać w szpitalach. Tańsza jest profilaktyka niż późniejsze leczenie.

Duże kluby w dużych miastach cieszą się sporym zainteresowaniem, natomiast LZS to raczej mniejsze klubu w małych miejscowościach?

- Tak, ale tu chodzi właśnie o początki, jak dzieci zaczną się kształtować. Zdolny sportowiec trafi w końcu do dobrego klubu na wysokim poziomie, ale nie każdy też kto zaczyna, zostanie wielkim sportowcem. Poprzez uczęszczanie od młodych lat na takie dodatkowe zajęcia, kształtuje się osobowość, charakter. Młody człowiek uczy się jak zachowywać się w grupie, jak być partnerem. Od małych klubów zaczynali wielcy sportowcy. Może mało kto wie, że na przykład w Ludowych Zespołach sportowych zaczynali kolarze Joachim Halupczok, Rafał Majka, w skokach narciarskich Adam Małysz, czy Kamil Stoch. Jeszcze niedawno trenerem kadry piłkarskiej był Jerzy Brzęczek, który też tu zaczynał. Nie ma takich barier, że jak ktoś jest z małego klubu to na pewno się nie wybije. I tu bardzo ważna jest rola trenerów, którzy widzą tych młodych ludzi, uczą ich i doradzają co powinni robić. Ale nawet gdy nie mamy wielkich predyspozycji, samo trenowanie przyda się nam w dalszym codziennym życiu. Widzimy jednak, że to przebudzenie się społeczeństwa też następuje. Bardzo dużo starszych osób stara się ćwiczyć, jeździć rowerem czy uprawiać nordic walking. Zostało utworzonych mnóstwo ścieżek rowerowych, żeby wszyscy mogli korzystać z ruchu. Są wielofunkcyjne obiekty sportowe. W nowoczesnych obiektach aż miło przyjść i ćwiczyć.

LZS wyciąga też ręce do osób, które nie mogą sobie pozwolić na drogi sprzęt, czy po prostu są mniej zamożne.

- Miałem takich zawodników u siebie. Było wiadomo, że w domu się nie przelewa, a dziecko jest utalentowane. Robiłem tak, że ustalając obozy sportowe, czy inne wyjazdy, taki zawodnik nawet nie wiedział, że reszta rodziców zrzuciła się na pokrycie kosztów jego utrzymania. Gdy trenowałem, rodzice tak robili. Wytworzyła się pewna wspólnota i było to bardzo miłe. W dużych miastach było inaczej, praktycznie przy każdej dużej firmie funkcjonował klub sportowy. A na wsiach najpierw trzeba było biec pomagać w pole, a potem dopiero na boisko.

Dziś taka pomoc, także tym najbiedniejszym, ale nie tylko, płynie z góry. Trzeba się było o to postarać, rozmawiać, pertraktować. Czym w takim razie jest rządowy program KLUB?

- Za czasów gdy ministrem sportu i turystyki był jeszcze Witold Bańka, rozmawialiśmy o tym, jak wspomóc małe kluby z odległych zakątków kraju. Zaczynaliśmy od kilku milionów złotych w róążnych działaniach i zobaczyliśmy, że zdaje to egzamin i cały czas jest zainteresowanie, a co najważniejsze przynosi zamierzone efekty. Gdy zostałem wybrany na prezesa LZS Komisja Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki chciała, żeby wyłonić zewnętrznego operatora, aby lepiej wdrażać i lepiej kontrolować wydatkowanie tych środków finansowych. W końcu są to środki publiczne. Ministerstwo ogłosiło konkurs i Krajowe Zrzeszenie Ludowe Zespoły Sportowe, zostały wyłonione na głównego operatora. Celem programu jest przede wszystkim pomoc finansowa tym mniej zasobnym klubom. Żeby wspomagać trenerów, wyposażać kluby w sprzęt sportowy, czy opłacać obozy sportowe, zajęcia wyjazdowe. Ten program owocuje i będzie owocował. W ubiegłym roku 5300 klubów otrzymało środki finansowe. Po 10 tysięcy złotych kluby jednosekcyjne i po 15 tys. zł dwu lub wielosekcyjne. Trenerzy i związki sportowe zaczęły bardzo wysoko oceniać ten program, i to, że trafnie ministerstwo wyłoniło zewnętrznego operatora. W tym roku ministerstwo ogłosiło konkurs na operatora na kolejne trzy lata i my jako LZS złożyliśmy ofertę i mamy już podpisaną umowę.

Jakie są uwarunkowania, żeby otrzymać takie finansowe wsparcie?

- Kluby, które mogą otrzymać środki finansowe, muszą spełnić pewne kryteria. Ich roczne dotacje nie mogą przekroczyć 200 tysięcy złotych, a klub musi istnieć minimum trzy lata. Do tego dochodzi aspekt kontroli. Sprawdzamy jak przebiegają obozy sportowe, jakie są uwagi ich uczestników. W ubiegłym roku również był takie kontrole, wprowadziliśmy swoje uwagi i przekazaliśmy je klubom i trenerom. Wprowadziliśmy też korektę polegającą na zmniejszeniu procentowym środków na sprzęt sportowy, a zwiększeniu na obozy sportowe i opłacenie instruktorów i trenerów. Łatwiej jest znaleźć sponsora na sprzęt sportowy, niż takiego, który będzie chciał opłacić trenera czy obóz. Także było to trafne i w ubiegłym roku objęliśmy programem 250 000 dzieci i młodzieży. W tym roku to 270 000 dzieciaków. To bardzo potężna grupa, która została objęta zorganizowanymi zajęciami, fachową sportową opieką. Za moich czasów takich możliwości rozwoju niestety nie było. Wiem co to znaczy praca u podstaw, przeszedłem to i chce, żeby młodzież miała teraz o wiele lepsze warunki. Trzeba cały czas iść do przodu. Mamy lepsze czasy, lepszą młodzież i trenerów. Trzeba ich wspomagać i nie gasić w nich ducha.  

Wkrótce w Białymstoku odbędzie się duże wydarzenie, a nawet można powiedzieć ogólnopolskie święto sportu - Finał Centralny XXVI Ogólnopolskich Igrzysk Ludowych Zespołów Sportowych.

- Jako Wojewódzkie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych jesteśmy organizatorem największego wydarzenia Ludowych Zespołów Sportowych w ostatni weekend sierpnia. To Igrzyska najlepszych zawodników sportowych z różnych dyscyplin. LZS stanowi 23% sportu wyczynowego w całym kraju. To nie jest mała grupa ludzi. Jest też masa osób, biorących udział w zawodach rekreacyjno-sportowych. Główne zawody będą odbywały się na Stadionie Miejskim w Białymstoku, a te turystyczno-rekreacyjne na obiektach Miejskiego Ośrodka Piłkarskiego przy u. Świętokrzyskiej. Białystok w tych dniach będzie gościł 1 500 sportowców z całego kraju. To wielka logistycznie impreza sportowa, która nie zdarza się często. To doskonała okazja, aby też wypromować województwo podlaskie.

 

Dziękuję za rozmowę.

6 Komentarzy

Dodaj komentarz