O procesach migracyjnych, bezpieczeństwie i sytuacji na granicy polsko-białoruskiej rozmawiano w środę (01.12) w Państwowej Uczelni Zawodowej w Suwałkach.
Debata dotycząca wybranych zagadnień bezpieczeństwa w regionie podlaskim czekała dziś na studentów i gości w suwalskiej Uczelni. W auli im. prof. Bronisława Geremka z zebranymi gośćmi spotkali się m. in. eksperci – pracownicy naukowo-dydaktyczni z suwalskiej Uczelni, Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, Stowarzyszenia Generałów Policji RP czy Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Tematyką spotkania był m.in. współczesny kryzys migracyjny czy strach i lęk przed zagrożeniami jako czynnik stymulujący nielegalne migracje.
- Ostatnie wydarzenia na granicy przyczyniły się do tego, że postanowiliśmy porozmawiać o bezpieczeństwie. Bieżąca sytuacja napawa nas wszystkich niepokojem. Chcemy przedstawić swój punkt widzenia na metody przeciwdziałania temu zjawisku i zastanowić się nad migracjami, które się w tej chwili odbywają. Są one bowiem połączone z wojną hybrydową. Dzięki tej rozmowie chcemy przybliżyć mieszkańcom regionu nowe spojrzenie na problematykę migracji i zagrożenia z tym związane - mówił doktor Andrzej Sęk z Państwowej Uczelni Zawodowej.
Profesor Paweł Soroka, pracownik naukowy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach z jednej strony uspokajał, że na razie nie zanosi się, aby na granicy polsko-białoruskiej doszło do gorszych niż dotychczas wydarzeń, z drugiej jednak dodał, że wykluczyć tego nie można.
- Wydarzenia, które mają teraz miejsce to nie tylko klasyczne problemy migracyjne z którymi parę lat temu mocno zmagała się zachodnia Europa, ale przejaw nowego konfliktu czyli wojny hybrydowej. Z zagrożeniami, jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe jest tak, że należy zakładać najgorszy możliwy scenariusz, ale robić wszystko, aby do niego nie dopuścić. W związku z tym potrzebna jest refleksja naukowa, analiza regionu, jego położenia, znaczenia, właściwości i adekwatnie do tego przygotowywanie różnego rodzaju scenariuszy na różne sytuacje. Z reguły jestem optymistą, ale wiem że te złe scenariusze mogą wystąpić i trzeba się na nie przygotować. Nie ma nic gorszego, gdy dochodzi do jakichś zagrożeń czy konfliktów, a jedna strona da się zaskoczyć. Ja jestem zwolennikiem rozmów i dyplomacji, chociaż są one bardzo trudne. Należy próbować budować więzi gospodarcze ponieważ umacniają one relacje pokojowe. Wielu twierdzi, że w Europie nie doszło do wielkiej wojny dzięki powstaniu Unii Europejskiej, która przyczyniła się do zbudowania bardzo gęstych sieci gospodarczych czyli tak zwanego wspólnego rynku. Dopiero gdy metody dyplomatyczne nie pomogą, a druga strona nie będzie chciała rozmawiać, to trzeba być przygotowanym na najgorsze scenariusze z użyciem siły.
Jeśli chodzi o ruchy migracyjne profesor Paweł Soroka powiedział, że musimy rozróżnić dwa rodzaje przemieszczających się osób. Z jednej strony są to uchodźcy, a z drugiej migranci ekonomiczni.
- Uchodźcy to ci, którzy uciekają z miejsca konfliktu, z miejsca gdzie toczą się wojny domowe jak teraz w Syrii, a niedawno w Libii, które jest teraz państwem upadłym. Uchodźcom szczególnie trzeba współczuć i próbować pomóc. Migranci ekonomiczni to już jest bardzo ważny problem. Na Bliskim Wschodzie, a ostatnio najwięcej stamtąd mamy migrantów, był wielki przyrost demograficzny i najwięcej jest tam młodych ludzi w wieku produkcyjnym. Tam na miejscu nie mają warunków do podjęcia pracy i żyje się bardzo trudno. W związku z tym szukają lepszego bytu. Przede wszystkim chodzi o to, aby tam na miejscu inne kraje powinny pomagać, szczególnie, że po części Europa jest winna tej sytuacji. Te kraje kiedyś były koloniami i dlatego są na niższym poziomie rozwoju. Jednak skoro dochodzi i będzie dochodziło do migracji, powinna być ona w miarę zorganizowana i legalna. Trzeba wypracować różne procedury, także azylowe. Trzeba przygotować służby graniczne i inne służby zajmujące się przemieszczaniem na duże fale migracji. Rozwiązań nie mogą narzucać i dominować osoby z migracji żyjące. Mowa tu o handlu ludźmi i przemytnikach, którzy ich wykorzystują. Z tym muszą zmierzyć się struktury międzynarodowe.