Bez niespodzianki. Legia Warszawa wygrywa z Wigrami

Wigry Suwałki - Legia Warszawa 1:3

Mimo dobrej gry przez większą część spotkania Wigry Suwałki nie były w stanie zatrzymać drużyny Mistrza Polski. Legia Warszawa wygrała w Suwałkach 3:1.

 

Zadanie z gatunku tych niemożliwych stało przed biało-niebieską drużyną w I rundzie Pucharu Polski. Losowanie sprawiło, że do Suwałk przyjechała drużyna Mistrza polski Legia Warszawa. i choć nikt głośno nie mówił o awansie, kibice zgromadzeni na Zarzeczu na pewno z tyłu głowy mieli nadzieję na sprawienie sporej sensacji. Szczególnie że, już po rozpoczęciu spotkania, różnica klas na murawie wcale nie była tak widoczna.

 

Wigry od pierwszych minut pokazywały, że nie zamierzają ułatwiać zadania dużo bardziej utytułowanym rywalom i walczyły jak równy z równym. Co więcej, to właśnie gospodarze jako pierwsi zdobyli w tym meczu bramkę. Po strzale z rzutu wolnego bramkarz Legii wybił piłkę pod nogi Kacpra Michalskiego, który spokojnie umieścił piłkę w bramce, wzbudzając euforię na pełnych trybunach. nie trwała ona jednak nawet dwóch minut, gdyż już chwilę później piłka zawędrowała w pole karne Wigier, a precyzyjnym strzałem w okienko popisał się Kacper Kostorz. Do przerwy wynik był jednak nie najgorszy - 1:1.

 

Po zmianie stron podopieczni Dawida Szulczka wciąż mieli wielki zapał do gry, jednak trwało to tylko do momentu fatalnego błędu i utraty bramki na 1:2. Próba wybicia piłki z własnej bramki przez Hieronima Zocha zakończyła się nastrzeleniem Lirima Kastratiego po czym piłka znalazła się w bramce Wigier. Strata gola podcięła skrzydła gospodarzom, czego efektem była trzecia bramka dla przyjezdnych w 80. minucie gry. Dośrodkowanie w pole karne Wigier silnym strzałem wykończył wprowadzony po przerwie Mahir Emreli, ustalając wynik meczu na 1:3. Skończyła się więc krótka przygoda Wigier z tegoroczną edycją Pucharu Polski.

- Wigry mocno się nam przeciwstawiły i zagrały bardzo dobre spotkanie. My cieszymy się z awansu, ale mamy świadomość, że dziś nasza gra mogła i powinna wyglądać lepiej. Cel jednak osiągnęliśmy, zagrali zawodnicy, którzy w ostatnim czasie nieco mniej występowali i było to dla nich dobre, ponieważ otrzymali minuty, aby się pokazać. Przed nami jeszcze dużo grania do grudnia i każdy zawodnik będzie bardzo ważny - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Czesław Michniewicz, trener warszawskiej Legii.

Na pytanie czy Wigry w tym spotkania czymś go zaskoczyły, Czesław Michniewicz, odpowiedział, że zaskoczenia nie było, a swoich zawodników starał się uczulić na dobrą grę Wigier i ich ustawienie podobne do tego, które stosuje Legia.  

- Widać w tym aspekcie Wigier prace trenera. Spodziewałem się jednak, takiej gry i takiego presowania. Nie przyjechaliśmy tutaj nieprzygotowani - mocno popracowaliśmy nad analizą przeciwnika. Staraliśmy się nie popełnić błędu pychy, że Mistrz Polski przyjeżdża do zespołu z trzeciego poziomu rozgrywkowego. Już tu kiedyś przyjechał z Termalicą i nie wyjechałem z dobrym wynikiem. Tutaj myślę, że tego grzechu pychy z naszej strony nie było. Może zabrakło trochę więcej chęci oddawania strzałów, ponieważ w pierwszej połowie wielokrotnie byliśmy w polu karnym i każdy każdemu chciał wyłożyć piłkę do pustej bramki, zresztą to kilkukrotnie powtórzyło się też w drugiej części meczu.

Z kolei Dawid Szulczek, trener Wigier pogratulował rywalom awansu, podziękował kibiców za gorący doping oraz krótko ocenił mecz w wykonaniu swojej drużyny.

- Przed meczem zapytałem swoich zawodników czy Legia jest w stanie strzelić nam bramkę w 60 sekund. Uzyskałem odpowiedź, że po rozpoczęciu meczu w tym czasie Legia nam bramki nie strzeli. Powiedziałem więc, że musimy tylko powtórzyć to 90 razy i na koniec będziemy mogli się cieszyć. Udało nam się to powtórzyć ponad 40 razy, w międzyczasie zdobywając też bramkę. Musze jednak od razu przejść do sytuacji w której mecz zaczął nam się źle układać. Oczywiście my nie mamy takiego założenia, że bramkarz ma podać do stopera, a potem mamy nabić przeciwnika i piłka ma wpaść do bramki. Wystąpił tam błąd techniczny w podaniu, w przyjęciu - generalnie katastrofa. Szkoda, bo drugą połowę zaczęliśmy naprawdę obiecująco. Mieliśmy piłkę częściej na połowie przeciwnika niż w pierwszej połowie. Daliśmy z serca ile mogliśmy. Legia miała dużą jakość, ale my ten mecz zawaliliśmy na własne życzenie - podsumował Szulczek. 

 

Dodaj komentarz