Lotnicze badania na Suwalszczyźnie - "chodzi o metodę badawczą, nie wydobycie"

Badania geofizyczne pola magnetycznego trwają na Suwalszczyźnie

 

Badania geofizyczne pola magnetycznego trwają na Suwalszczyźnie. Jak tłumaczyła obecna w środę (06.03) w Suwałkach Olga Rosowiecka z Państwowego Instytutu Geologicznego, głównym celem działań jest sprawdzenie metody badawczej.

 

Od początku marca w gminach Krasnopol, Jeleniewo, Puńsk, Rutka-Tartak, Suwałki, Szypliszki i Wiżajny prowadzone są badania geofizyczne pola magnetycznego z wykorzystaniem helikoptera. Stanowią one element realizacji projektu badawczego SEMACRET – „Zrównoważone poszukiwanie złóż surowców krytycznych ze skał magmowych w UE: Wyznaczenie sposobu przejścia na zieloną energię.” Projekt jest finansowany w ramach Programu Ramowego Unii Europejskiej Horyzont Europa. Badania wykonuje firma Supracon AG z Niemiec, przy współpracy z firmą Helipoland z Polski. Polega to na tym, że do podwozia helikoptera został podwieszony odbiornik pasywny, odczytujący jedynie naturalny sygnał ziemskiego pola magnetycznego, którego wielkość jest zależna od rodzaju skał znajdujących się w podłożu. Helikopter lata na wysokości 120 metrów, a podwieszony odbiornik znajduje się na wysokości około 60 metrów nad ziemią. Średni dzienny czas lotu to 5 godzin. Badania potrwają do połowy marca. 

 

W środę (06.03) na suwalskim lotnisku przebywała Olga Rosowiecka, główny specjalista z Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego, aby zobaczyć jak idą badania. 

- Działania mają na celu sprawdzenie, czy metoda badawcza, którą tutaj próbujemy zadziała na tak głębokim złożu żelaza, jakie mamy tutaj w tym regionie, czyli Krzemianka i Udryn. Są to złoża, których strop znajduje się na głębokości 800-850 metrów. Metoda, którą tutaj wykorzystujemy jest metodą pasywną. Nie emitujemy żadnego sygnału, tylko mierzymy naturalne pole magnetyczne ziemi. Ponieważ mamy tutaj złoża żelaza, a jak wiadomo pole magnetyczne dobrze się czuje w okolicy żelaza, tworzą się anomalie pola magnetycznego. W ten właśnie sposób te złoża zostały kiedyś odnalezione, dzięki pomiarom magnetycznym, które były realizowane wówczas na ziemi i było mierzone całkowite natężenie tego pola. Natomiast my tutaj mierzymy jego składowe, składowe wektora. Mamy więc jak gdyby różne kierunki pola magnetycznego, które miejmy nadzieję, pozwolą na dokładniejsze obrysowanie tego złoża. Natomiast głównym celem jest to, żeby sprawdzić czy w ogóle dosięgniemy pomiarami tego złoża. Metoda była testowana na złożach płytkich w Finlandii, gdzie złoża znajdują się prawie przy powierzchni ziemi. tam się doskonale sprawdza, natomiast naszym pytaniem jest czy to zadziała także przy złożu głębokim. Mamy dobrze rozpracowane te złoża, znamy jego geometrię, głębokość więc jest to idealny poligon testowy dla nowych metod badawczych. 

Olga Rosowiecka dodała, że bardziej od samego wyniku, ważne jest sprawdzenie metody badawczej. Instytut sam w sobie nie dąży do wydobywania złóż, co zresztą zdaniem byłoby nieopłacalne ekonomicznie. 

- Bardziej chodzi o sprawdzenie metody, ponieważ złoża są bardzo dobrze przebadane, rozwiercone kilkudziesięcioma otworami w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Nie sądzę, żebyśmy mogli czegokolwiek więcej się o nich w ten sposób dowiedzieć. Natomiast jeżeli metoda przyniesie pozytywne wyniki, czyli dostaniemy odpowiedź zgodną z tym co wiemy, to będzie można ją stosować na obszar jeszcze nie rozpoznanych i będziemy wiedzieli czy w ogóle jest sens prowadzić badania w takich warunkach geologicznych jakie tutaj mamy.  Na pewno są tu złoża żelaza z domieszką tytanu, być może wanadu, więcej nie wiem. To, że będziemy mieli pomierzone dane to nie oznacza, że fajnie, mamy dane, do widzenia. Będzie to na pewno stanowiło uzupełnienie dotychczasowej naszej wiedzy. Być może posłuży udokładnieniu znanego modelu złoża. Jeżeli szczęśliwie okaże się, że coś więcej znaleźliśmy, to będzie to tylko wartość dodana i wtedy będziemy się zastanawiać, co z tym można dalej zrobić. Na pewno nie jest naszym celem wydobycie, my jako instytut nie jesteśmy od tego. Należy pamiętać, że nasza chyba największa kopalnia odkrywkowa Bełchatów to mniej więcej 200 metrów głębokości. Tutaj mówimy o ponad 800 metrach. Ja sobie nie wyobrażam w tutejszych warunkach, żeby ktokolwiek, nawet pomijając względy środowiskowe, żeby ekonomicznie ktokolwiek chciał się takiego przedsięwzięcia podjąć. Natomiast jeśli chodzi o inne metody to nie wypowiem się, gdyż na górnictwie się nie znam. 

 

7 Komentarzy

zuezuo

06/03/2024

na badania to fruwaja w pięknych okolicznościach przyrody. ten ich "kompas" to  musi byc super czuły. Detektor 60m npm + złoże na głębokości 850ppm czyli odległość złoże - czujnik to prawie 1km. Niby złoża przebadane dokładnie a w sumie do dziś nie wiem co tam jest. Ja juz nawet legendy o uranie i licie słyszałem. Jakby tam było co naprawde cennego to jak idzie za tym kasa to i głębokość kopalni nie ma znaczenia. Sprowadzi sie z Indii kopaczy i dawaj.

Łukasz

06/03/2024

I znowu Niemcy chcą okraść Polskę tak jak w drugiej wojnie światowej 

Anonymous

07/03/2024

Dodane przez Łukasz w odpowiedzi na

To, że chcą okraść to nie nowość, okradają już od 1989 roku, tylko, moim zdaniem, chodzi o kałbojów sądząc po tym, ile krajów zniszczyli po to, żeby ich wydoić!!

w Szwecji przebili już 1000m i im się opłaca. W Polsce nic się nie opłaca dopóki "Polacy się za to biorą" to właśnie dzieje się na Ukrainie kto będzie wydobywał złoża np shel czy gasprom

Dodaj komentarz