Wigry Suwałki przegrały kolejny mecz w ramach Fortuna 1 Ligi i na osiem kolejek przed końcem sezonu ich szanse na utrzymanie zdają się być już czysto matematyczne.
Zmiany w składzie nie pomogły. Wigry Suwałki próbują, próbują i po raz kolejny przegrywają. Tyszanie, którzy również nie błyszczeli formą przerwali serię ośmiu meczów bez zwycięstwa właśnie w Suwałkach. W dodatku rywale przed meczem z biało-niebieskimi pożegnali się z trenerem Ryszardem Komornickim, a spotkanie z Wigrami poprowadzili dotychczasowi asystenci Tomasz Horwat i Jarosław Zadylak.
Goście objęli prowadzenie już w 13. minucie gry za sprawą Sebastiana Stebleckiego, który dostał dokładnie podanie od Łukasza Monety, byłego zawodnika Wigier, i precyzyjnym strzałem przy samym słupku pokonał Dominika Kąkolewskiego. Zdecydowanie więcej czasu piłkarze obu drużyn gościli na połowie suwalskich Wigier. Gospodarze chcieli, próbowali, ale składnych akcji zbyt wiele nie było. Dużo prostych błędów własnych, coraz więcej nerwowości wraz z upływem czasu i skuteczna obrona własnej bramki przez rywali sprawiła, że do końca meczu rezultat nie uległ zmianie. Nie pomogły wprowadzone w przerwie zmiany i mobilizowanie zawodników przez trenera Pawła Crettiego z ławki. Piłka, tak jak w wielu poprzednich spotkaniach nie zamierzała wpaść do bramki, a ze zwycięstwa cieszyli się rywale.
Sytuacja na osiem kolejek przed końcem sezonu jest już praktycznie beznadziejna. Wigry zajmują ostatnie miejsce w tabeli i tracą dziewięć punktów do miejsca dającego utrzymanie. W teorii straty da się jeszcze odrobić, jednak perspektywa wygrywania przez Wigry meczu za meczem i korzystnych rezultatów dla nich w spotkaniach bezpośrednich rywali wydaję się nikła. Przed rokiem cud się wydarzył, pytanie czy limit szczęścia nie został już wyczerpany.