35-letnia kobieta myślała, że musi dopłacić 1,49 zł do przesyłki. Okazało się, że z jej konta zniknęło prawie 38 tysięcy złotych, a w dodatku ktoś zaciągną na nią kredyt w wysokości niemal 17 tysięcy złotych.
Dostałeś sms, w którym kurier lub operator sieci prosi Cię o dopłacenie niewielkiej kwoty, a dalej zamieszcza link do wykonania przelewu? Uważaj, bo to wiadomość od oszusta! Nie daj się nabrać i nie otwieraj podejrzanych linków. Oszustwo na dopłatę występuje w wielu odmianach. Przestępcy podszywają się pod znane firmy kurierskie i podrobionym sms-em, wysłanym z poprawnej lub prawie identycznej nazwy danej spółki informują, że przesyłka za zamówiony towar jest droższa i trzeba będzie dopłacić niewielką kwotę, najczęściej 1-2 złote. Zdarza się, że taka wiadomość sms zawiera poprawne imię ofiary.
Niestety przestępcom niekiedy się udaje. W poniedziałek (02.11) do Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach zgłosiła się 35-latka informując, że została oszukana. Jak ustalili funkcjonariusze zgłaszająca otrzymała sms-a z informacją, że ma uregulować zadłużenie w wysokości 1,49 złotych. W wiadomości tej znajdował się również link do strony, przypominającej stronę znanej firmy kurierskiej. W związku z tym, że kobieta akurat czekała na paczkę, nie podejrzewając żadnego oszustwa kliknęła w podany link. Natychmiast została przekierowana do strony umożliwiającej wybór swojego banku. Zgłaszająca wybrała swój bank i kiedy otworzyło się okienko do logowania podała swoje hasło. Wówczas otrzymała komunikat, że musi nastąpić logowanie i zostanie dokonana rejestracja urządzenia mobilnego. Kiedy kobieta podjęła próbę logowania na jej nr telefonu zaczęły przychodzić sms-y, że jest w trakcie aktywacji mPodpisu i aby zakończyć ten proces należy zalogować się do bankowości internetowej. Po tych informacjach suwalczanka nie mogła zalogować się na stronę swojego banku. Z treści komunikatu, który wyświetlał się na jej ekranie wynikało, że strona internetowa banku jest aktualizowana. Strona ta nie wzbudziła żadnych podejrzeń, gdyż wizualnie odpowiadała stronie banku. Po jakimś czasie pokrzywdzona otrzymała kolejnego sms-a z informacją, że pomyślnie aktywowano jej podpis i że może potwierdzić operację. Następnie otworzyła się strona banku, poprzez którą 35-latka przelała żądaną kwotę przelewu, który widniał w początkowym smsie.
Po wykonaniu płatności kobieta była przekonana, że spłaciła zaległość. Wkrótce okazało się jednak, że zamiast kwoty 1,49 złotych z jej konta zniknęło prawie 38 tysięcy złotych, a jakby tego było mało, ktoś zaciągną na szkodę zgłaszającej kredyt w wysokości niemal 17 tysięcy złotych. W dodatku z przyznanej bez jej wiedzy karty kredytowej wypłacił pieniądze w kwocie 1022 złotych.