Mieszkaniec Białegostoku na drodze S61 uderzył w bariery ochronne, po czym zostawił samochód i poszedł szukać pomocy. Był pod wpływem alkoholu.
Do zdarzenia doszło w miniony poniedziałek po godzinie 13.00. Suwalscy policjanci otrzymali zgłoszenie z którego wynikało, że na drodze S61 w kierunku granicy stoi uszkodzony, nieoświetlony samochód, który stwarza zagrożenie w ruchu drogowym. Mundurowi faktycznie zastali na miejscu rozbitego opla bez żadnych osób w środku. Wokół samochodu nie było też trójkąta ostrzegawczego, czy włączonych świateł awaryjnych.
Po zabezpieczeniu auta mundurowi rozpoczęli poszukiwania kierowcy, na którego trafili na starej "ósemce", gdy szedł poboczem. Mieszkaniec Białegostoku próbował tłumaczyć się mundurowym swoimi problemami poprzez które prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Badanie stanu trzeźwości 32-latka wykazało bowiem 0,8 promila alkoholu w jego organizmie. Mężczyzna przyznał się do jazdy oplem i uderzenia w bariery ochronne. Jak mówił, nikt nie chciał się zatrzymać, dlatego postanowił sam ruszyć po pomoc, zostawiając auto na drodze.
Policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny pojazdu. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Natomiast za popełnione wykroczenia drogowe, związane ze zdarzeniem drogowym i pozostawieniem pojazdu na drodze ekspresowej białostoczanin został ukarany mandatem.