- Nie dość, że do dziś nic się nie wydarzyło, to jeszcze zamknięto wyremontowaną przez miasto poczekalnię. Politycy, ani władze spółki nic z obiektem nie robią - żalą się władze Augustowa w sprawie dworca, który został przekazany PKP w zamian za obietnicę remontu dwa lata temu.
Od dwóch lat nic nie dzieje się w temacie remontu augustowskiego dworca PKP. Władze miasta zastanawiają się obecnie, czy nie zażądać zwrotu budynku od PKP. Przypomnijmy, że w lutym 2023 roku w obecności ówczesnego wicepremiera i Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, władze Augustowa podpisały list intencyjny w sprawie przekazania dworca kolejowego na rzecz Polskich Kolei Państwowych. Realizacja tego zadania miała być fragment większego planu, jakim jest tzw. Program Dworcowy, realizowany przez PKP. W ramach tego programu miały zostać zrewitalizowane dworce i odtwarzane linie kolejowe. Po blisko dwóch latach od podpisania listu intencyjnego cierpliwość władz Augustowa się kończy. Burmistrz Augustowa Mirosław Karolczuk podkreślał, że mimo wcześniejszych zapewnień, w tym czasie nie ogłoszono nawet przetargu na modernizację budynku.
- W 2023 roku kolej zadeklarowała, że wyremontuje i będzie utrzymywała dworzec. Przyjmując uczciwość deklaracji państwowej spółki przeprowadziliśmy wszelkie procedury i przekazaliśmy obiekt za darmo i to wraz z pełną dokumentacją oraz gotowym pozwoleniem na budowę. Co otrzymaliśmy w praktyce? Polskie Koleje Państwowe zamknęły dworzec na cztery spusty i zgasiły światło. Dziś, po niemal dwóch latach, dowiadujemy się, że naszego dworca PKP jednak nie zamierza w najbliższym czasie remontować. Mamy prawo czuć się oszukani i potraktowani nieuczciwie - napisał Burmistrz Augustowa Karolczuk w liście do prezesa zarządu Polskich Kolei Państwowych.
- Od wizyty władz spółki (w lutym 2023 roku - dop. red.) nic się w sprawie dworca nie ruszyło. Skończyło się na obietnicach. To szczególnie irytuje, bo władze krajowe i PKP otrzymały od nas na tacy niezbędną dokumentację oraz pozwolenia. Odłożona na półkę dokumentacja niedługo straci ważność i wszystko pójdzie na marne - skomentował zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz.
Pismo na biurko prezesa PKP trafiło na początku stycznia. Burmistrz Karolczuk czeka na odpowiedź.
- Jeżeli prezes jednoznacznie nie odpowie na moje pismo i nie będzie tam konkretu, to będziemy żądali zwrotu tego obiektu. Skoro obecny zarząd tej spółki nie umie wyremontować dworca to będziemy chcieli go odzyskać. To wstyd i niespotykana sytuacja, w której państwowa spółka łamie publicznie podjęte zobowiązanie i przejmuje od samorządu za darmo majątek, który następnie niszczeje i nie może służyć ludziom - podkreślał burmistrz Mirosław Karolczuk.
Zdjęcie z podpisania listu intencyjnego w lutym 2023 roku.