Informację jak radzi sobie Szpital Wojewódzki im. dr. Ludwika Rydygiera w Suwałkach w dobie koronawirusa przedstawił podczas sesji Rady Miasta Adam Szałanda, dyrektor placówki.
Suwalski szpital jako jeden z pięciu w Województwie Podlaskim został postawiony w stan podwyższonej gotowości i realizuje zadania w zakresie walki z koronawirusem. To również jedyny szpital w tym makroregionie dysponujący oddziałem zakaźnym. Do środy (18.03) do szpitala w Suwałkach trafiło 10 osób wymagających badania na potwierdzenie obecności koronawirusa. Osoby te zostały przebadane i wszyscy uzyskali wynik negatywny. Pobrane zostały już kolejne cztery próby i wysłane do ośrodka w Białymstoku. Wcześniej próbki wysyłane były do Państwowego Zakładu Higieny, który obecnie zawiesił swoją działalność ze względu na podejrzenie zakażenia koronawirusem pracowników jednostki.
Jak powiedział podczas sesji Adam Szałanda, na oddziale zakaźnym znajduje się 17 łóżek i cztery izolatki, a największy problem stanowią braki kadrowe. - Na ten moment mamy zatrudnionych tylko dwóch lekarzy chorób zakaźnych, którzy praktycznie nie są w stanie w pełni zabezpieczyć funkcjonowania tego oddziału. Dlatego też oddział jest wspierany przez lekarzy pulmonologów co gwarantuje ciągłość funkcjonowania oddziału wobec potrzeb jakie mamy na dzień dzisiejszy.
Dyrektor przedstawił wprowadzone rozwiązania organizacyjne, mające na celu zabezpieczenie pracowników i pacjentów. - Pierwszym działaniem było ograniczenie wizyt pacjentów. Dopuściliśmy opiekę rodziców bądź opiekunów prawnych na oddziałach pediatrycznych. Nie chcieliśmy wprowadzać ograniczeń zaplanowanych przyjęć pacjentów na oddziały. Sprawa rozwiązuje się naturalnie, gdyż część naszych pacjentów zwraca się z prośbą o przełożenie wizyty. Wszystkie procedury zabiegowe oraz zabiegi w stanach zagrożenia życia są realizowane na bieżąco bez żadnych ograniczeń. Nie wprowadziliśmy również żadnych ograniczeń jeżeli chodzi o diagnostykę i badania w naszym laboratorium. Wprowadzamy ograniczenia w przemieszczaniu się pacjentów, ale też personelu, wprowadzone zostały pewne strefy zamknięte, jednak staramy się wszystkie badania wykonywać na bieżąco. Funkcjonuje również specjalistyczna opieka ambulatoryjna, zaczęliśmy wprowadzać teleporady. Nasz personel stara się dodzwonić do pacjentów, którzy mają wyznaczone wizyty. Proponujemy konsultację lekarską, lekarz oddzwania i jeżeli zachodzi konieczność wyznaczana jest wizyta bezpośrednio w szpitalu. Zrezygnowaliśmy na ten moment z porodów rodzinnych. Pacjent, który będzie miał wskazania do hospitalizacji, przechodzi ją w suwalskim szpitalu. od początku jest izolowany i nie ma kontaktu z innymi pacjentami. Z chwilą potwierdzenia wystąpienia jednostki chorobowej będzie on początkowo hospitalizowany i leczony w naszym szpitalu. Mamy jednak tylko 17 miejsc więc przy dynamicznym rozwoju choroby będzie to za mało. W takiej sytuacji pacjent będzie mógł być przekazany do szpitali jednoimiennych w Białymstoku i Łomży. W przypadkach nagłych, zagrażających życiu, gdy nie będzie czasu na transport uruchomimy salę rezerwową.
Szpital stara się również dbać o zabezpieczenie materiałowe i środki indywidualnej ochrony. - Problemy są, ale staramy się je rozwiązywać. Korzystamy z materiałowych rezerw rządowych. Takie dostawy są realizowane choć chcielibyśmy ich w większym zakresie. Pozwala to na funkcjonowanie szpitala choć często w nerwowej atmosferze. We wtorek mieliśmy zapas na magazynie 30 maseczek, w środę dotarła dostawa 100 sztuk, a w czwartek mamy dostać 400. To funkcjonuje, ale wzbudza pewne obawy personelu, który zwraca się o zwiększenie zapasów. Staramy się sami rozwiązać problem, sprowadziliśmy potrzebne materiały i nasze szwaczki na pralni same szyją maseczki. Traktujemy je jako rezerwę na wypadek sytuacji kryzysowej.
Na koniec dyrektor podziękował za wsparcie finansowe, które płynie m.in z miasta i województwa na zakup sprzętu związanego z koronawirusem. - To nie jest tak, że tego sprzętu nie mamy, ale przy dynamicznym rozwoju zacznie go brakować. Wskaźniki, które musimy uzyskać jeżeli chodzi o aparaturę i sprzęt medyczny zostały określone przez ministerstwo. To m.in. liczba respiratorów w stosunku do ilości łóżek w szpitalu. Łóżek mamy ponad 430 więc musimy mieć ponad 43 respiratory. Na dzień dzisiejszy mamy 32, a część z nich jest wykorzystywana na innych oddziałach. W zależności od klasy sprzętu koszt takiego respiratora waha się od 40 tysięcy do 200. Zakupy są realizowane, część sprzętu już do nas trafia jak np. dezynfektory - zakończył Szałanda.