- Raczej nie grożą nam zimne grzejniki. Musimy jednak liczyć się ze wzrostem cen - mówił podczas ostatniej sesji Rady Miasta Michał Buczyński, prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Suwałkach.
Wojna w Ukrainie wywołała gwałtowny wzrost cen węgla energetycznego na światowych, jak i lokalnych rynkach. Jak przedstawia się obecnie sytuacja w Suwałkach i czy faktycznie może zabraknąć węgla pytał na ostatniej sesji Rady Miasta Adam Ołowniuk z klubu "Łączą nas Suwałki".
- Ciepłownie w Polsce mają obecnie około 40% węgla z pięciu milionów ton, które rocznie zużywają. Węgla nie ma i raczej szybko nie będzie. Jak już będzie, to pewnie jednak dużo droższy. Dzięki naszym władzom ogólnokrajowym kaloryfery jesienią, zimą w naszych mieszkaniach mogą być chłodniejsze. Wiele miast w Polsce szuka pieniędzy i przygotowuje plany oszczędności energii. Czy Pan prezydent rozważał podjęcie działań zabezpieczających przed ewentualnymi problemami. Czy my jako miasto mamy jakiś plan na jesień i zimę - pytał radny.
Jak obecnie wygląda sytuacja w suwalskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej opowiedział prezes PEC, Michał Buczyński.
- Powiedzieć że mamy kryzys to nic nie powiedzieć. Na dzień dzisiejszy sytuacja jest bardzo napięta. Spółka pozostaje pod stałą presją tego, co dzieje się na rynkach energetycznych na świecie. Po pierwszych informacjach prasowych odnośnie możliwego embargo na import surowców energetycznych z Rosji, spółka rozpoczęła bardzo intensywne poszukiwanie surowców, głównie miału węglowego oraz biomasy. Nasz dostawca wyłoniony w ubiegłorocznym przetargu trafił na listę sankcyjną, więc tutaj mieliśmy też bardzo dużo niepewności związanych z płatnościami za już dostarczone surowce, przed wejściem w życie sankcji. Ten temat udało się jednak dowieźć do końca. Obecnie jesteśmy praktycznie na każdej możliwej platformie zakupowej jeśli chodzi o paliwo węglowe.
Sam PEC znaczącą odczuł wzrost cen. Tona węgla przed dwoma laty kosztowała 217 złotych, podczas gdy obecnie trzeba zapłacić nawet 1700 zł.
- Widoczna jest bardzo duża luka, która powstała na rynku węglowym. Objawia się to dwojako - raz bardzo ograniczoną podażą tych surowców, a dwa bardzo wysokimi cenami. Był one w ostatnich tygodniach rekordowe. Ceny zawieranych kontraktów na przestrzeni dwóch lat wzrósł niemal dziewięciokrotnie. Dwa lata temu dostawca dostarczał nam węgiel za 217 zł, kolejny przetarg w ubiegłym roku to była kwota 380 zł za tonę. W tym roku mieliśmy jeden kontrakt za nieco ponad 800 złotych, który został zerwany przez firmę go realizującą. Na dzień dzisiejszy zakupy które realizujemy to kwoty powyżej 1600-1700 złotych. Przed nami bardzo duży wysiłek finansowy, aby móc to udźwignąć. Z punktu dnia dzisiejszego nie grozi nam na szczęście jakaś katastrofa. Nasz magazyn paliwa mamy zbudowany na tyle, że powinno nam wystarczyć do końca lutego z tego co mamy w tej chwili na składzie. Dodatkowo cały czas trwają gorączkowe poszukiwania paliwa o odpowiedniej jakości i cenie, które mogłoby posłużyć nam na dalszą część końcówki okresu grzewczego. Cały czas próbujemy zapełnić nasz magazyn biomasy. Tu też widoczne są bardzo silne wpływy sytuacji na rynku energetycznym. Podaż biomasy ze wschodu mamy już praktycznie na zerowym poziomie. Ceny poszybowały przez to bardzo mocno w górę. Jeszcze niedawno, gdy uruchamialiśmy instalację, płaciliśmy około 180 zł za tonę paliwa biomasowego. Ostatnie uzgodnienia z dostawcami pokazują nam, że cena na poziomie ponad 500 zł nie jest jakąś zbyt wygórowaną ponieważ przy ograniczonej podaży bardzo ciężko zaopatrzyć się w paliwo dobrej jakości - mówił Buczyński.
Prezes nie pozostawiał złudzeń - będzie drożej. Najlepsze co może zrobić każdy mieszkaniec to oszczędzać energię.
- Wiele z przeprowadzanych przez nas zakupów realizowanych jest w oparciu o konkurs ofert zgodnie z regulaminem zakupów, który obowiązuje w spółce, tak by nasi klienci nie odczuli tej całej sytuacji w sposób fizyczny, w postaci zimnych kaloryferów. Niemniej jednak na pewno musimy liczyć się z podwyżką cen za nasze usługi, ponieważ nie jest możliwa realizacja wszystkich obowiązków na nas ciążących w obecnej sytuacji rynkowej, przy zachowaniu cen, które jeszcze do niedawna mieliśmy. Podsumowując, mimo całej sytuacji w branży, sytuacja w naszym mieście nie jest jeszcze najgorsza. Raczej nie grożą nam zimne grzejniki. Musimy jednak liczyć się ze wzrostem cen i tu mój apel o oszczędzanie tej energii, ponieważ najtańsza jest ta energia, której nie zużyjemy. Dlatego też wszystkie działania racjonalizacyjne w zakresie zużycia energii cieplnej to na pewno też jest pewien sposób na zmierzenie się z całą tą sytuacją.
Po wypowiedzi prezesa głos zabrał Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk, który również chciał uspokoić mieszkańców i zapewnić, że robią wszystko, aby mieszkania był zimą ciepłe.
- Nie jest u nas tak źle jak w innych ciepłowniach, gdzie rzeczywiście te magazyny święcą pustkami, ale cena ciepła będzie rosła. Na to wszyscy powinniśmy się przygotować.