W niedzielę (26.04) zakończona została akcja gaśnicza w Biebrzańskim Parku Narodowym. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo, a Politechnika Białostocka uruchomiła zbiórkę pieniędzy na ratowanie biebrzańskich zwierząt.
Około 6 tysięcy hektarów lasów i łąk spłonęło w pożarze, który przed tygodniem wybuchł w największym polskim parku narodowym. Zastępy okolicznych jednostek, a także kompanie gaśnicze z Pomorza oraz Warmii i Mazur wróciły do swoich baz. Miejsce pożaru będzie jeszcze dozorowane przez druhów z Ochotniczych Straży Pożarnych, jednak szansa na ponowne rozwinięcie się pożaru jest na tyle mała, że nie będzie wymagała zrzutów wody ani obecności kompanii gaśniczych.
Po zakończeniu akcji gaśniczej na terenie Parku swoje czynności rozpoczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która otrzymała już materiał dowodowy od Komendy Powiatowej Policji w Mońkach oraz od Komendy Wojewódzkiej w Białymstoku, która przejęła dochodzenie. Przesłuchiwani byli już pierwsi świadkowie. Prawdopodobnie pożar wybuchł poprzez nielegalne wypalanie traw. Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego Andrzej Grygoruk wyznaczył nagrodę w wysokości 10 tysięcy złotych za wskazanie osoby odpowiedzialnej za wybuch pożaru.
Z kolei Politechnika Białostocka uruchomiła zbiórkę pieniędzy na ratowanie, leczenie i rehabilitację biebrzańskich zwierząt. Na portalu zrzutka.pl można dokonywać wpłat na Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt w Grzędach, działający przy Biebrzańskim Parku Narodowym i zajmujący się leczeniem i rehabilitacją zwierząt dzikich. - Wiem, że są inne potrzeby, (…). Świat walczy o przetrwanie. Ale właśnie dlatego ta pomoc jest tak potrzebna. Zwierzęta są bezbronne! Nie będą nas prosiły, ani skarżyły się. Giną w ciszy, w płomieniach, na skalę masową. Tereny wypalone praktycznie całkowicie pozbawione są owadów, płazów, gadów i drobnych zwierząt trzcinowych. Ptaki tracą już złożone lęgi, a często pozostając jak kapitan na okręcie do ostatniej chwili, płoną wraz z gniazdami. Sarny, jelenie i łosie są w zaawansowanej ciąży. Dziki już prowadzą swoje prosiaki. Mają problemy z przemieszczaniem się i ukryciem przed drapieżnikami. Wiele z tych zwierząt jest okaleczonych i poparzonych. Stanowią łatwy cel dla drapieżników, które aktualnie mają "zastawiony stół" - apeluje dyrektor Instytutu Nauk Leśnych dr hab. inż. Sławomir Bakier.
Link do zbiórki - https://zrzutka.pl/yrphrw