Obchody 82. rocznicy rozstrzelania członków Tymczasowej Rady Ziemi Suwalskiej odbyły się we wtorek (26.04) przy pomniku w Lesie Szwajcarskim.
Dziś w Lesie Szwajcarskim samorządowcy, służby mundurowe i zebrani goście upamiętnili 13 członków Tymczasowej Rady Ziemi Suwalskiej - pierwszej podziemnej organizacji niepodległościowej na Suwalszczyźnie, rozstrzelanych przez niemieckiego okupanta w 1940 roku. Było odśpiewanie hymnu, modlitwa, złożenie kwiatów pod pomnikiem oraz okolicznościowe wystąpienia. Zebranych przywitał starosta suwalski Witold Kowalewski, a następnie głos zabrali poseł Jarosław Zieliński i Jarosław Schabieński, Naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Białymstoku.
- Pamiętajmy o nich, pamiętajmy o tej wielkiej ofierze jaką złożyli, ofierze życia. Gdy trzeba było stanąć do walki, to do niej stanęli. Gdy trzeba było narazić własne życie, to je narazili. Jeżelibyśmy o nich zapomnieli, to ich ofiara poszłaby na marne. Nasza pamięć, nasz chołd jaki im oddajemy i kultywowanie wartości, które oni wyznawali jest przeniesieniem do przyszłości sensu ich walki. Serce się raduje, gdyż jest z nami dużo młodzieży, która słucha tego, widzi to i przeżywa. Jeżeli tak będzie nadal to na pewno będziemy mogli być spokojni o to, że w sztafecie pokoleń przeniosą pamięć, wiedzę i patriotyzm do przyszłości - powiedział poseł Zieliński.
W końcu września 1939, gdy wojska polskie były rozbijane przez dwóch zawziętych wrogów, Suwalszczyzna była atakowana przez Armię Czerwoną. Postępy jej utrudniał tylko opór 24 batalionu KOP „Sejny”, by umożliwić cofającym się resztkom różnych formacji przejście na teren neutralnej Litwy. Kpt. Stanisław Bielicki, oficer Korpusu Ochrony Pogranicza z Wilna, postanowił zostać na Suwalszczyźnie, by stworzyć tu konspiracyjną organizację i wiosną, gdy ruszy ofensywa zachodnich włączyć się do walki z wrogiem. Miał na to upoważnienie od gen. Olszyny-Wilczyńskiego. Grupa na początek zajęła się wydawaniem ulotek pisanych na maszynie "ku pokrzepieniu serc" oraz przede wszystkim zbieraniem porzuconej w Puszczy Augustowskiej broni i amunicji, konserwowaniem jej i magazynowaniem w podziemnych schronach. W międzyczasie zmieniła się sytuacja geopolityczna. Na podstawie układu niemiecko-bolszewickiego Suwalszczyzna została podzielona. Część północną z Suwałkami zajęli Niemcy. Zaistniało jednak niebezpieczeństwo wewnątrz grupy, o którym Bielicki nie wiedział. Gestapo rozpracowało organizację i nie spieszyło się z jej rozbiciem, mając w samym jej centrum konfidenta. Przyspieszona decyzja o aresztowaniu członków organizacji zapadła z powodu ujawnienia informacji o tym, że kapitan Bielicki wraz z grupą konspiratorów planuje wysadzenie trzech obiektów w Suwałkach. Dowództwo grupy wytypowało kino przy ul. Kościuszki (Hitlerstrasse), kościół garnizonowy, z którego Niemcy urządzili magazyny oraz most kolejowy na Czarnej Hańczy. Zdecydowano, że wysadzone będzie kino.
- Wysadzenie kina było takim spektakularnym elementem tych działań, ale chodziło głównie o stworzenie organizacji działającej przeciwko Niemcom. Oficerowie Korpusu Ochrony Pogranicza byli do tego przystosowani w sposób specjalny, ponieważ była to formacja elitarna, była to formacja do której wybierano sprawdzonych ludzi. To sól ziemi, sól tych, którzy byli gotowi bronić Polski. Oprócz nich byli to także nauczyciele, rolnicy i wszyscy Ci, dla których Polska była droga. Opór na Suwalszczyźnie miał nieco inną strukturę niż gdzie indziej, ale był bardzo silny. Zwłaszcza w drugiej części okupacji, jeżeli spojrzymy na cały okręg Białostockiej Armii Krajowej to tutaj było największe natężenie działalności partyzanckiej. Było to związane z dużymi terenami leśnymi i ukształtowaniem terenu - mówił Jarosław Schabieński.