Czarna Hańcza na odcinku Potasznia–Suwałki nie nadaje się do organizacji spływów kajakowych. To wynik próby, którą przeprowadzili przedstawiciele suwalskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Weryfikacja trasy północnego odcinka rzeki miała na celu przygotowanie oferty dedykowanej mieszkańcom Suwałk i odwiedzającym region turystom. W szczególności miała zachęcić suwalczan do jednodniowych, rodzinnych spływów kajakowych. Niestety próbny spływ przyniósł jednak niezadowalający efekt. Na blisko 10-kilometrowej trasie uczestnicy spływu byli zmuszeni aż 13 razy przenosić kajaki przez napotkane bariery. Płytka, zakamieniona rzeka z licznymi naturalnymi przeszkodami spowodowanymi mi.in. przez bobry, czy też poprzewracane i połamane silnym wiatrem drzewa, okazały się znaczącym utrudnieniem.
Nie tylko przeszkody będące wynikiem naturalnych procesów zachodzących w środowisku uniemożliwiają spływy w tym odcinkiem rzeki. Przeszkodą jest również działalność człowieka. Przedstawiciele OSiR-u napotkali na swojej drodze wiele prowizorycznych kładek m.in. z betonowych słupów, ogrodzeń dla bydła z drutów, drewnianych żerdzi, oraz innych konstrukcji zamontowanych na całej szerokości koryta rzeki. To wszystko sprawia, że trasa, która ma fantastyczne walory turystyczne jak na razie nie będzie dostępna dla pasjonatów spływów kajakowych, oraz wielbicieli przyrody Suwalszczyzny.
Waldemar Borysewicz, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji przyznał jednak, że OSiR mimo wszystko będzie próbował uruchomić krótki odcinek miejski. - Odcinek miejski jest uregulowany, nie ma po drodze żadnych dzikich pomostów poprzecznie dzielących rzekę, nie ma pastuchów. Chodzi o fragment 4-5 kilometrów w graniach miasta. Trzeba poszukać miejsca, gdzie sprzęt będzie można spuścić. Spływ będzie niestety jednak dosyć krótki i zajmie około godziny. Na tym odcinku będzie można popłynąć z rodziną czy też mniej doświadczonymi osobami - mówił dyrektor.