Samobójcza bramka w doliczonym czasie gry zadecydowała o zwycięstwie Hutnika Kraków w spotkaniu piłkarskiej II Ligi z suwalskimi Wigrami.
W sobotę (08.04) Wigry Suwałki na własnym stadionie nie zdobyły nawet punktu ze znajdującym się w dolnej połowie tabeli Hutnikiem. Podopieczni Dawida Szulczka mimo, iż w drugiej części meczu stracili jednego zawodnika to mieli okazje do objęcia prowadzenia. Koniec końców dość kuriozalna sytuacja z ostatniej akcji meczu sprawiła, że biało-niebiescy mecz przegrali.
W pierwszej połowie spotkania mecz był wyrównany, ale żadna ze stron nie znalazła drogi do bramki rywala. Ciekawiej było jednak w drugich 45. minutach. W 54. minucie drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Martin Dobrotka, osłabiając gospodarzy na resztę spotkania. Piłkarze z Krakowa wyczuli w tej sytuacji okazję do zwycięstwa i śmielej zaczęli atakować pole karne Wigier, które również nie zamierzały skupiać się na obronie i wychodziły z groźnymi kontratakami. na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Wigrom udało się wpakować piłkę do bramki rywali. Strzał Michała Żebrakowskiego obronił bramkarz Hutnika, a futbolówka trafiła pod nogi Patryka Mularczyka, który z najbliższej odległości wbił ją do bramki. Sędzia dopatrzył się jednak w tej akcji spalonego i gola drużynie z Suwałk nie uznał. I gdy wydawało się, że bezbramkowy remis utrzyma się już do końca spotkania, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry na prowadzenie wyszli goście. Wrzutkę w pole karne Wigier próbował wybić głową Wojciech Kamiński walczący z Filipem Handzikiem, jednak zrobił to tak niefortunnie, że piłka przeszła nad bramkarzem i wpadła do bramki. Chwile po tej sytuacji arbiter zakończył mecz i tym samym Hutnik zwyciężył w Suwałkach 1:0.
Kolejny mecz z udziałem suwalskiej drużyny w sobotę 15. maja o godzinie 18.00. Biało-niebiescy zmierzą się na wyjeździe z GKS-em Katowice.